Już po raz trzeci odwiedziliśmy nadbużańskie tereny w okolicach Sławatycz, żeby zmierzyć się z tamtejszym landem i artem. Wybraliśmy z nadesłanych zgłoszeń dziesięć dorosłych osób, których zadaniem było stworzenie pracy artystycznej w duchu sztuki ziemi. Pozostawiliśmy po sobie naturalną galerię obiektów wykonanych ze znalezionych na miejscu materiałów.
Głównym tworzywem była wiklina i pozyskany materiał roślinny, lecz na szczególną uwagę zasługuje wykorzystanie przez jednego z autorów concertiny, czyli specjalistycznego drutu żyletkowego używanego do budowania zasieków. Ten groźny i złowieszczy materiał jest tak wszechobecny w tamtejszych rejonach, że nawet niektórzy mieszkańcy z sarkazmem mówią, że mają “naturalne” złoża tego drutu….
Powstały prace niezwykle różnorodne, zarówno jeśli chodzi o technikę, jak i ładunek emocjonalny i znaczeniowy. Współpraca z lokalnym zespołem szkół zaowocowała odkryciem kilku niezwykle w tej materii utalentowanych piętnastolatków. Chłopcy mając wierzbowe witki po raz pierwszy w życiu, zaskoczyli nas wprawnym, zdecydowanym chwytem i niebywałą zręcznością. Śmialiśmy się w trakcie warsztatów, że geny dziadków i pradziadków właśnie się obudziły…
Chłopcy odwiedzali nas w swoim wolnym czasie. Pod okiem prowadzącej Karoliny Karpińskiej wykonali swoje pierwsze koszyki, nauczyli się jak pozyskiwać materiał do następnych wyplotów. Trzymamy kciuki, być może plecionkarstwo w Sławatyczach stanie się popularne, jak dawniej?
fot. Marcin Butryn
Poniżej przeczytasz o tegorocznych pracach.
Droga – Anna Szczygieł
Land art to sztuka ziemi. Poza wykonaną pracą istotne jest zatem miejsce, w którym ją umieścimy. W poszukiwaniu inspiracji i pomysłu na całość spacerowałam po nieznanych mi jeszcze zakamarkach Sławatycz, z zachwytem odkrywając przyrodnicze perełki wsi. Mijając porośnięte chmielem suche konary, pola z belami siana i pełne dzikiego pnącza zaułki dotarłam na polanę. Polanę ogromną, z dwóch stron okrążoną lasami i z samotnym drzewem stojącym majestatycznie na jej środku. Cisza, spokój i tajemniczość tego miejsca chwyciły mnie za serce, a samotne drzewo zaprosiło jak najcieplejszy z domów. Siedząc pod drzewem dziękowałam losowi za drogę, która mnie tu przywiodła. Postanowiłam też, że właśnie Droga stanie się tematem mojej landartowej pracy.
Słowo „droga” ma wiele znaczeń. W każdym z nich jest jednak obietnicą przygody. Drogę często rozpoczynamy niechętnie i nie bez trudu. Często wiedzie dość krętymi ścieżkami. Jednak zazwyczaj na końcu każdej drogi czeka nas nagroda. Zapraszam więc do przekroczenia bramy na środku pustej polany. Za nią rozpoczyna się Droga. A na jej końcu piękna nagroda :)
Bestia ujarzmiona – Anna Elsner
Czym jest bestia oswojona? To nadbużańska wierzba o charakterystycznym kształcie, której pień jak ogromny wąż rzeczny wyrasta nad brzegiem rzeki. To właśnie w ten pień zaplotłam wierzbowe witki tworząc łuski-płetwy bestii i kształtując jej łeb. Praca ta wymagała siedzenie i wyplatania na tym drzewie. Ta sytuacja i okoliczności przyrody dały mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Na karku bestii czułam się bardzo dobrze i wiedziałam, że będzie to dobra bestia, która patroluje nadrzeczne tereny i dba o mieszkańców, którzy szanują lokalną przyrodę.
Bestia ujarzmiona ma dla mnie także bardzo prywatną symbolikę. Jestem plecionkarką i w tym kontekście bestią ujarzmioną jest dla mnie ogólnie wiklina (jednoroczne gałązki wierzby) czyli mój materiał do pracy. Pracując z nią czuje się bardzo swobodnie i mogę powiedzieć, że ujarzmiłam te witki.
Ukojenie – Joanna Bęczyńska
Ukojenie jest przestrzenna formą wikliniarską symbolizującą natłok myśli, lęków, niepokoju i codziennych trosk, które w tym miejscu otulone przyrodą ukorzeniają się i łącząc z ekosystemem dają ukojenie. Ukorzenienie nurtujących nas dylematów działa jak piorunochron dzięki któremu dylematy spływają do ziemi i dają nam spokój i poczucie jedności z przyrodą.
WyrwaNaWolność – Lena Jungowska
Stworzyłam formę zamkniętą bez zamknięć, lekki zarys figury, proste formy, które w zestawieniu tworzą iluzoryczną barierę która zdaje się niemożliwa do przekroczenia. Ale to za tą barierą kryje się moja praca. W tej iluzorycznej tubie, widz (wystarczająco odważny żeby wejść do wnętrza) ma szansę zobaczyć piękną niespodziankę.
WIR – Martyna “Tysia” Denis
Moja praca nawiązuje kształtem do zaobserwowanych w przyrodzie ruchów i kształtów spiralnych. Wykonana z wikliny i wpasowana w istniejący krzew tworzy tunel wciągający niczym królicza nora w Alicji w krainie czarów. Praca ma zachęcać do bliższego poznania natury, przyglądaniu się jej i eksplorowaniu.
Niewypowiedziane nadzieje – Magdalena Korbuszewska
Instalacja o charakterze site-specific składa się z 12 wiklinowych ażurowych twarzy zawieszonych na porzuconym, zaniedbanym baraku. Stylistycznie proste- graficzne oblicza, mogą budzić skojarzenie z dziecięcymi rysunkami, czy afrykańskimi maskami, takie wrażenie potęguje pomarańczowo brązowa ściana w tle. Na pierwszy rzut oka praca ma charakter czysto dekoracyjny i można przejść obok niej. Czy tak jest rzeczywiście? Życie kulturalne w przygranicznej polskiej wsi nie oferuje wiele rozrywek. Tworząc możliwie różnorodne postaci chciałam wciągnąć widza w ten obraz, niejako zabawić, zadając pytania. Czy masz znajomą, która ma wąski mały nosek i zawsze nosi koczek? Czy ten koleś z brodą nie przypomina Ci sąsiada? Czy to Polka a może ma coś w sobie z egipskiej urody? Spostrzegawczy obserwator zauważy brak ust u wszystkich postaci i być może jedną z interpretacji, którą podejmie będzie też ta, która i mi towarzyszyła…
Niezależnie od szerokości geograficznej większość z nas żywi nadzieję o lepsze i spokojniejsze jutro. Towarzystwo pustego placu, przystanku autobusowego, komisariat policji czy przejście granicy – nie tylko tej politycznej, to tylko elementem drogi. Drogi do realizacji marzeń, marzeń o których często nie mówimy, by nie zapeszyć, stąd tytuł mojej pracy „niewypowiedziane nadzieje.
Nic takiego/kurczak z fajką – Paweł Adamek
Spytałem jednego kolarza o ten kolaż, a on na to, że to wygląda jak kurczak. Zatem to kurczak, na kanwie tylnej ściany zakazanej wygódki. Kurczak jest lekko przybity, nie wiem dlaczego. Prawdę mówiąc, ledwo się trzyma. W oczach utkwił mu drut kolczasty, trochę witek wierzbowych, siła zakazów: nie można wchodzić w rzekę Bugu, nie marudzić w terenie bez uprzedzania władz, to i tamto, i jeszcze coś i coś tam.
Kurczak nieopierzony, nie ogarnia zbytnio. Za nim jakieś dziwne zaskrońce, wściekłe gniazdo dzikich os, hipotetyczni terroryści z Maroka albo gorzej – jak nabuzowana puszka Pandory, aż kipi pod palcami. Kurczak wie, że ma to już za sobą, ale jednocześnie to jest tuż za lichą ścianką z drewna. I to nadal jest w jego głowie. Nie mogąc wydobyć słowa, patrzył niewidzącym wzrokiem przed siebie. Podałem mu zapalonego papierosa; rozumiałem, ale jak zwykle brakowało mi słów. To nic takiego, Kurczak. Kurczaki nie płaczą. Niebo pękło za nas.
Cisza – Karolina Ben
Inspiracją do stworzenia instalacji Cisza były dzwonki wietrzne, które pomagają swoim dźwiękiem w medytacji i poszukiwaniu równowagi. Wiklinowe tuby zawisły na okazałej gałęzi częściowo uschniętego drzewa w starorzeczu położonym pomiędzy sławatyckimi łąkami. Wyplecione dzwonki są puste, pozbawione dźwięku – uczucie równowagi tworzy tu sceneria natury.
Pleciona harmonia – Katarzyna Rudzińska
Jest to trójwymiarowa instalacja złożona z ramki oraz lewitujących wiklinowych koszyków, które przeplatane są lokalnymi roślinami. Rama wykonana jest z gałęzi, ma za zadanie pokazać, że wśród natury można znaleźć wiele załamań i łuków drzew, które tworzą podobne ramy. To właśnie drzewa „malują” najwspanialsze obrazy natury. Trzy plany sprawiają, że doświadczenie oglądania staje się interaktywne i dynamiczne. Praca tylko w wybranych miejscach ujawnia się jako spójna całość. Instalację dopełniają różnej wielkości kule wykonane z wikliny. To w nich mają przystań nasze myśli i to w nich zostają wszystkie zmartwienia, co pozwala nam czerpać jak najwięcej korzyści ze spotkania z przyrodą.
Uczesane myśli – Katarzyna Skipirzepa
Praca przedstawia warkocze wykonane z wikliny. Opowiada o zmaganiu się z chaotycznymi myślami, które chcę poukładać. Próbuję ułożyć w zgrabną całość, gdy jedyne co udaję mi się zrobić to i tak skomplikowany splot. Kolory reprezentują różnorodność, ciężkość i wagę przelatujących myśli, plątań między nimi. Swobodna forma jednak oddaje im lekkości i możliwość ruchu.